Marek Ast ze wzrokiem zatopionym w tablecie został przyłapany podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości. Przypomnijmy, posłowie zajmowali się wówczas jedną z najważniejszych reform PiS - dotyczącą Krajowej Rady Sądownictwa.
Dyskusja nad prezydenckim projektem oraz poprawkami do niego trwała wczoraj - z przerwami - prawie 12 godzin. Poseł wybrał jednak oglądanie meczu już w trakcie pierwszej godziny posiedzenia.
- To nie był mecz, tylko jakieś archiwalne fragmenty, urywki. Nie pamiętam dokładnie - bagatelizuje sprawę sam zainteresowany w rozmowie z "Faktem".
Chwilę później polityk dodał, że po tablet i kryjącą się w nim rozrywkę sięgnął z powodu... opozycji. - Posłowie opozycji opowiadali takie brednie, że aż żal było słuchać. To była zwykła obstrukcja sejmowa - mówił Ast.
Być może poseł PiS postanowił pójść za przykładem prezesa swojej partii, który kilka dni temu podczas obrad Sejmu był zaczytany nie w projektach ustaw, a w "Atlasie kotów".
Zobacz też: 12-godzinne posiedzenie komisji. 9 godzin na KRS, później SN. W końcu przerwa do rana