Łudziliście się, że Duda będzie niezależnym prezydentem? Dziś pokazał, jak jest naprawdę

To miał być dzień Beaty Szydło - dzień, w którym kandydatka PiS wreszcie obejmie funkcję premiera. Ale prezydent laudacją na cześć Jarosława Kaczyńskiego sprawił, że Szydło została zepchnięta na drugi plan - zresztą nie po raz pierwszy. I chyba ostatecznie udowodnił, kto tak naprawdę będzie sprawował władzę w Polsce.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasPałac Prezydencki, godz. 13. Za moment nową prezes Rady Ministrów zostanie Beata Szydło. - To ważna i niezwykła chwila - zapowiada prezydent. Ale w jego słowach dla nowej premier nie znajdzie się wiele miejsca.

- Przede wszystkim chcę pogratulować i złożyć wyrazy szacunku i podziwu panu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, prezesowi PiS (...). Każdy, kto z uwagą obserwuje scenę polityczną nie ma dzisiaj wątpliwości co do jednego: otóż z całą pewnością jest pan wielkim politykiem i wielkim strategiem . Ale ja muszę dodać jeszcze jedno: z całą pewnością jest pan także wielkim człowiekiem - podkreśla Andrzej Duda.

Zobacz wideo

Duda do Kaczyńskiego: Świadectwa pana wielkości są jednoznaczne

- Podjął pan wielkie ryzyko, kiedy wraz z władzami PiS zdecydował pan, że ja będę kandydatem na prezydenta. A potem podjął pan kolejne ryzyko, wystawiając na kandydata na premiera panią Beatę Szydło. Trzeba wielkiej odwagi i determinacji; żeby czegoś takiego dokonać, trzeba być rzeczywiście wizjonerem - przekonywał Duda, by chwilę później powtórzyć: wszyscy w Polsce wiedzą, że pan jest liderem PiS.

Choć prezydent zauważył, że w Polsce są też ludzie, którzy nie zgadzają się z Kaczyńskim lub wręcz go nie lubią (sic!), zdaniem Dudy "zdecydowana większość Polaków" myśli tak, jak on. Dowód? - Świadectwa wielkości są jednoznaczne - zapewnił wzniośle gdzieś między słowami o pełni podziwu a kolejnymi gratulacjami dla prezesa.

Prezes skradł Szydło jej show

To, co Duda mówił o Szydło - że zna ją od lat, że pracowali w jednym regionie, że na rządzie będzie spoczywać teraz wielka odpowiedzialność - to wszystko nie ma znaczenia. Jeszcze nigdy żaden prezydent nie ukorzył się w ten sposób przed prezesem partii, z której pochodzi - ani chyba przed żadnym innym politykiem.

Choć PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele na każdym kroku powtarza, że zarówno Duda jak i Szydło są politykami całkowicie samodzielnymi, dzisiejsza uroczystość po raz kolejny udowodniła, że jest inaczej. To Kaczyński przemawiał pierwszy po ogłoszeniu wyników wyborów, to on w ustach prezydenta jest "wizjonerem" i "panem premierem" - podczas gdy Szydło pozostaje "drogą Beatą".

Po tym, co dziś usłyszeliśmy, trudno spodziewać się, by któreś z nich było w stanie sprzeciwić się swojemu prezesowi. Zwłaszcza, że już w pierwszych słowach Duda przypomniał o swoim rodowodzie politycznym - a chwilę, w której władze objęło PiS, nazwał "niezwykłą" i "historyczną".

O przywódcy PiS-u przeczytasz w książce "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego. Portret niepolityczny" >>

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.