Kai to jeden z tych artystów, których uwielbiam - nie za ambicję w tworzeniu opowieści, ale za kreskę. Zawsze przyjemnie mi się ogląda jego pełne przystojnych bishounenów prace i chociaż nie ma wśród nich rosyjskich komandosów, czasami tylko tyle potrzeba mi do szczęścia. "Yoholo" jeden z niewielu jego komiksów wydanych luzem, który udało mi się cudem dorwać po paru miesiącach stalkowania jego profilu na Facebooku w celu dowiedzenia się, kiedy będzie dodruk. Do dnia dzisiejszego zdążyłam przeczytać go już parę razy i nadal często do niego wracam, bo jest to cudeńko, które jest idealnym lekiem na całe zło.
Historia opowiada o Kiwim, o którym wiemy tylko tyle, że jest człowiekiem-lisem, który właśnie oddaje się przyjemności kąpieli w wannie. Przerywa mu ją wpadający znienacka do łazienki łysy gość w garniturze, który nakazuje naszemu bohaterowi bardziej przykładać się do obowiązków oficera policji. Problem w tym, że Kiwi nie jest oficerem policji i pewnie miałby szansę jakoś sensownie uargumentować swoje nudne, lisie życie, gdyby nie fakt, że na horyzoncie pojawia się coś o wiele bardziej strasznego niż nudni goście w garniturach. To Deadline, a z Deadlinem nie ma żartów. Groza i powaga sytuacji sprawiają, że Kiwi w odpowiedzi... puszcza bąka, z którego powstaje mistyczny Prosiak o wielkiej mocy. Czy naszym przyjaciołom uda się pokonać Deadline? Czy uciekną przed atakującym miasto krwiożerczym tyranozaurem? I czy odnajdą to, czego tak właściwie nie szukali?
Jak widzicie, w tym komiksie nic nie jest na poważnie. Na niewielkiej ilości stron przewija się tak wielka ilość całkowicie absurdalnego poczucia humoru, że nie można mu się oprzeć, a postacie (wszystkie bez wyjątku) są tak uroczo skonstruowane, że nie da się ich nie lubić (Deadline to w sumie fajna babka, ale lubię się z nią w życiu realnym mierzyć). Całość jest absolutnie godna polecenia każdemu, kto nie boi się pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa.
Pomimo niewielkich rozmiarów objętościowych, komiks wydany jest po mistrzowsku: w twardej oprawie i z cudownie wypukłym drukiem na papierze kredowym.
Jeśli chcecie bliżej poznać Kaia, zajrzyjcie na jego oficjalny fanpage: https://www.facebook.com/khaoskai/
***
Ilość stron: 48
Cena: 16,99 euro (ok. 73 zł)
Gdzie kupić: obecnie nie jest to możliwe, ale niebawem pewnie nastąpi kolejny dodruk
Nie pokażę Wam zdjęcia okładki, ponieważ komiks już dawno temu puściłam w świat. Pokażę natomiast jedną z prac Kaia, którą kupiłam od niego w formie plakatu, a który pokazuje jego niezwykły artystyczny kunszt:
Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu powrócę już do Was z recenzją gry. Nadal podtrzymuję opinię, że będzie to gra niezwykła i na pewno przypadnie Wam do gustu - ilekroć ją uruchamiam, tym bardziej się o tym przekonuję.
O jakiej grze mowa? ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzje:)
OdpowiedzUsuńLudzie, jak już się reklamujecie, to chociaż róbcie to z sensem, błagam...
Usuń