piątek, 26 stycznia 2018

93. Jak przestałam wstydzić się, że gram w otome, czyli o stereotypach słów kilka

Przyznam szczerze, że długo zbierałam się do tego, żeby opowiedzieć Wam o tym, jak długa i wyboista była moja droga od momentu zainteresowania się otome do przyznania się znajomym, że uwielbiam tego typu gry. Być może byłoby inaczej, gdybym miała naście lat i grała w "Słodki Flirt", który zna i lubi połowa moich koleżanek z klasy. Ja jednak nieubłaganie zbliżam się do trzydziestki i miałam przyjemność pracować przy dużo bardziej ambitnych projektach gamingowych niż gra przeglądarkowa o szkolnej miłości. Chciałabym pokazać Wam, z jakimi stereotypami musiałam się do tej pory zmierzyć, i jednocześnie zachęcić Was do podzielenia się własnymi doświadczeniami.


1. Prawdziwa gamer girl gra w "męskie" gry.

Już pomijając fakt, że osobiście traktuję nazywanie mnie dziewczyną jako obrazę (w tym sensie, że jestem kobietą i nie muszę wcale się w ten sposób odmładzać), to ten stereotyp jest o tyle ciekawy, że jak kalkę powielają go same graczki. Często jak w towarzystwie pojawia się inna miłośniczka gier i słyszy opinię: "Bo kobiety to grają pewnie tylko w Simsy", to czuje się wręcz wywołana do tego, żeby powiedzieć: "Nie, ja gram w CS/PUBG/LoLa/Overwatcha, a nie w jakieś głupie gry dla bab", jednocześnie udowadniając, jak bardzo jest oryginalna i wyluzowana (w swoim mniemaniu). W takiej sytuacji naprawdę ciężko jest mi przyznać się do tego, że lubię gry adresowane stricte do kobiet (chociaż uwielbiam też "Metal Geara", a w swoim czasie miałam długi i namiętny romans z "Dotą 2"), bo już wiem, że siedząca obok gamer girl będzie patrzeć na mnie z góry, o panach nie wspominając. Tylko dlaczego mam wstydzić się tego, kim jestem i co lubię, skoro nie jest to przecież niczym złym? Dlaczego ma mi zależeć na tym, by lubiły mnie osoby, które nie zaakceptowałyby mnie ze względu na osobiste upodobania odnośnie gier? I dlaczego w ogóle mam brać udział w wyścigu o męską atencję? Nie gram przecież po to, żeby cokolwiek komukolwiek udowadniać. Nigdy zresztą nie zapomnę, jak poleciłam znajomemu zagranie w demówkę "Dandeliona" i tak bardzo mu się ona spodobała, że kupił sobie pełną wersję, bo chciał poznać dalszą fabułę.

P.S. Żeby nie było, Simsy też są fajne. Tak samo, jak gry o koniach, ubieranki czy wyścigi z Misiem Uszatkiem - serio, ludzie, grajcie w to, co najbardziej się Wam podoba.


2. Gry dla kobiet są nudne, głupie i mało wymagające.

Moim zdaniem gry generalnie dzielą się na takie, w które warto jest zagrać, i na złe, słabe, niewarte uwagi. Czy to jest gra otome, wyścigówka, strzelanka czy MOBA - nie ma to najmniejszego znaczenia. Są wśród otome gry koszmarnie słabe, naiwne (często adresowane do nastolatek) i przekazujące wręcz szkodliwe wartości, jak również takie, które czyta się jak dobrą książkę, poruszają ważne tematy i pozwalają uporać się z lękami czy doświadczeniami z przeszłości. Nigdy nie zapomnę, jak wątek Jisoo z "Dandeliona" pomógł mi w uwierzeniu w siebie i podjęciu ważnej decyzji o podążaniu za marzeniami. Moi rodzice w przeszłości byli równie despotyczni, co matka Heejung i jako dziecko niejednokrotnie słyszałam, że jestem głupia i do niczego w życiu nie dojdę, bo dostałam z klasówki "tylko czwórkę" - dla mnie ten wątek w grze był więc jak pewnego rodzaju katharsis. Ktoś patrzący z boku widziałby w nim zapewne jedynie chińską bajkę o facecie z kocimi uszami - to chyba najlepszy dowód na to, że nie warto niczego oceniać po okładce.

Osobiście zgodzę się jedynie ze stwierdzeniem, że gry otome nie są wymagające, jednak nie poczytywałabym sobie tego jako wadę, bo one z założenia wymagające być nie mają. To tak, jakby twierdzić, że czytanie książek jest głupie, bo czytający jest sprowadzony do roli biernego obserwatora wydarzeń.


3. Skoro grasz w interaktywne romanse, to oznacza, że nie masz faceta, jesteś brzydka i musisz sobie w ten sposób coś kompensować.

To stereotyp, z którym walczyłam najdłużej. Byłoby mi łatwiej, gdybym miała męża i świeciła się jak miliony monet, ale tak nie jest. Mam znaczną nadwagę i nie jestem w związku, co według wielu osób stawia mnie na równi z niewychodzącym z piwnicy tłustym nerdem, który ogląda hentai i ślini się do narysowanych cycków. Takim osobom wydaje się zapewne, że powinnam rzucić wszystko i desperacko zacząć szukać sobie faceta (wcześniej oczywiście obowiązkowo gubiąc nadprogramowe kilogramy), bo tylko wtedy będę mogła odkryć, że gry otome są tak naprawdę jedynie nagrodą pocieszenia dla brzydkich dziewczyn, które nie mają szansy ba bycie pokochanymi przez przystojnych mężczyzn. Jest to zarzut padający głównie ze strony panów, którzy zwykle nie podzielają miłości kobiet do romansów. Przyznam szczerze, że sama przez większość życia też jej nie rozumiałam. Jako nastolatka strasznie wkurzałam się, że w powieściach fantasy dla młodzieży praktycznie zawsze jest jakiś wątek miłosny - denerwowało mnie to, bo dla mnie liczyła się przygoda, a nie koślawo opisane trzymanie się za rączki. Nigdy też nie przepadałam zbytnio za komediami romantycznymi, chociaż akurat "Love Actually" to dla mnie zawsze obowiązkowa pozycja na Boże Narodzenie. Wszystko zmieniło się, kiedy na studiach przeczytałam "Wichrowe Wzgórza" i bez pamięci zakochałam się w Heathcliffie - uświadomiłam sobie wtedy, że można naprawdę dobrze pisać o miłości i przedstawiać ją w niewyidealizowany sposób. I właśnie tego typu nieoczywiste i niesztampowe historie najbardziej lubię w grach otome. Lubię, kiedy romans jest jedynie dodatkiem i jest rozwijany powoli (czasami aż do przesady), a sami bohaterowie są naturalni i nieszablonowi. Romansu w grze visual novel może też dla mnie zresztą nie być. Gram dla fabuły. Jeśli fabuła jest słaba, bo nie uratuje jej nawet najprzystojniejszy bish.

Pewnie są na świecie kobiety, dla których granie w otome faktycznie jest pewnego rodzaju kompensacją, ale sądzę, że ten zarzut jest bardzo często efektem przenoszenia przez mężczyzn ich własnych problemów na kobiety. Bo skoro facet kompensuje coś sobie, oglądając pornografię, to oznacza, że kobieta kompensuje coś sobie, grając w otome czy czytając romansidła. Mogłabym w niewielkiej części zgodzić się z tym porównaniem jedynie w przypadku gier erotycznych, ale tutaj też pewna różnica między produkcjami adresowanymi do kobiet i mężczyzn: w przypadku pań sceny erotyczne są często jedynie dodatkiem, a u panów esencją gry. Bardzo często też widać, czy scenariusz do gry otome pisała kobieta (lub mężczyzna znający kobiece potrzeby), czy mężczyzna. W pierwszym przypadku romans rozwija się powoli i męska postać ceni w kobiecej najbardziej jej charakter i zmianę, jaką przeszła (jak w przypadku wątku Hanzo z "Nightshade", który jest dla mnie wzorem idealnie napisanego romansu), a w drugim bardzo szybko dochodzi do wyznania typu: "Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem, a więc jesteś idealnym materiałem na moją żonę. Wyjdź za mnie".

Chciałabym tutaj oczywiście przeprosić wszystkich panów, którzy wyłamują się z opisanej powyżej grupy. Chodziło mi jedynie o to, żeby pokazać, co może być przyczyną ewentualnych nieporozumień i co było nią w moim przypadku.


4. Granie w otome sprawia, że kobiety mają nadmierne oczekiwania wobec mężczyzn.

Cóż, pewnie są na świecie gry otome, które rzeczywiście opowiadają wyidealizowane historie, ale jeśli miałabym odnieść się do tego, w co do tej pory udało mi się zagrać, to stwierdziłabym, że często jest wręcz przeciwnie. Bo gra otome to taki wynalazek, w którym musi być szczęśliwe zakończenie. Choć facet bije, choć facet pije, choć jest burakiem przełożonym cebulą - musi być szczęśliwe zakończenie. I nie zawsze idzie to w parze ze zmianą jego zachowania. W wątku Tomy z "Amnesii" protagonistka stwierdza, że to w sumie spoko, że gość ją trzymał w klatce dla psa i wyprowadzał do łazienki w kajdankach, a w "Fashioning Little Miss Lonesome" Shin wyzywał bohaterkę od grubych świń, kazał jej jak najmniej jeść i jak najwięcej ćwiczyć (szkoda, że twórcy nie dodali dodatkowego rozdziału o ratowaniu jej z anemii), i podczas gdy w realnym życiu takim mężczyznom przybija się piątkę krzesłem w twarz (i to raz, a dobrze), o tyle w grach otome bohaterki ich akceptują, a nawet uznają za uroczych (sic!). W swoich recenzjach zawsze zwracam na to uwagę i nie pozostawiam na takich wątkach suchej nitki. Poza tym nawet dobrze napisane historie ukazujące zdrową relację unikają idealizowania męskich bohaterów. Mają oni wady i popełniają błędy, ale ostatecznie okazują się mężczyznami troskliwymi i odpowiedzialnymi (dobrym przykładem jest tutaj Jisoo z "Dandeliona", który z jednej strony jest strasznym zazdrośnikiem, a z drugiej pomaga odzyskać Heejung pewność siebie) - jeżeli dla kogoś oczekiwanie od mężczyzny wsparcia w trudnych chwilach to zbyt wiele, to obawiam się, że problem nie leży wcale po stronie gier otome.

Kolejną rzeczą, za którą trzeba paru grom otome porządnie zmyć głowę, są często źle opisane i wręcz szkodliwie ukazane sceny seksu. Niestety nie wszyscy twórcy potrafią wziąć sobie do serca zasadę "Jak nie umiesz o czymś pisać, to o tym nie pisz". Często kobieta jest w nich ukazana jako strona, która nie potrzebuje i nie oczekuje bliskości, więc mężczyzna bierze sobie to siłą, a potem oboje zachowują się, jakby nigdy nic. To jest czasami tak złe, że aż nie da się tego czytać. Ja rozumiem, że w Azji jednak jest spora cenzura obyczajowa (chociaż często podszyta ogromną hipokryzją) i kobiety z tamtych rejonów uchodzą za oziębłe i zmanierowane, no ale kurczę blade - to nie jest żadne wytłumaczenie popadania ze skrajności w skrajność. Dla mnie seksu w grach otome może w ogóle nie być, chociaż lubię, kiedy jest ukazana ta specyficzna iskra między bohaterami, wyrażona czasami nawet w małym geście czy komplemencie. Kiedy jednak wątek ukazuje jako normalną relację, w której bliskość ociera się o gwałt, manipulację, przemoc fizyczną i psychiczną, to otwarcie się temu przeciwstawiam i umieszczam taką grę w koszu z napisem "Nieodpowiednie dla dziewcząt i młodych kobiet", a w skrajnych przypadkach w pudle z etykietą "Nieodpowiednie dla nikogo". Rozumiem, że nie każda gra otome to gra dla grzecznych dziewczynek i rozumiem popieprzoną (wybaczcie wyrażenie) konwencję niektórych tytułów, ale w grach dla nastolatek jest to niedopuszczalne. Cały czas mam tutaj przed oczami Assama z "My Secret Pets!", który zgwałcił protagonistkę tylko dlatego, że przed nim oddała się innemu i był zazdrosny. Fakt, że potem dał się zamknąć w klatce, niczego nie tłumaczy, bo wszystko i tak zakończyło się całowaniem się przez pręty. Serio, to jest patologia, której należy się sprzeciwiać.

Na szczęście mówimy tutaj o wyjątkowo słabych grach. W dobrej grze otome erotyka będzie albo praktycznie całkowicie nieobecna (dotyczy to szczególnie tytułów z Korei), albo opisana w normalny i zdrowy - chociaż nadal całkowicie marginalny - sposób.


CZAS NA MAŁE PODSUMOWANIE, CZYLI ZANIM SKRYTYKUJESZ GRY OTOME:

1. Gry otome nie różnią się niczym od gier innych gatunków, filmów czy książek: są wśród nich zarówno bardzo dobre jakościowo tytuły, jak i totalne szmiry. Są takie, które czyta się jak dobre książki, mają ciekawą fabułę, nieszablonowych bohaterów i nie boją się poruszać trudnych tematów (np. śmierć przyjaciela, zapadnięcie w śpiączkę ukochanej osoby, pochodzenie z patologicznej rodziny itp.), jak również takie, który wzbudzają u gracza jedynie politowanie i swoim poziomem nie ustępują nawet najgorszym romansidłom.

2. Gry otome są przeznaczone dla kobiet w różnym wieku. Nastolatce może spodobać się nieco naiwny przeglądarkowy "Słodki Flirt", natomiast dorosła kobieta chętniej prawdopodobnie sięgnie po grę "Amnesia: Memories", która posiada w sobie elementy thrillera i kryminału.

3. Gry otome to nie są "gry o randkach". Dobre tytuły to takie, które - podobnie jak książki - opowiadają konkretną historię, a romans jest jedynie dodatkiem, w dodatku idealnie wpasowanym w konwencję opowieści.

4. Męscy bohaterowie gier otome zazwyczaj są przystojni, ale mają bardzo różne charaktery. W dobrych tytułach zachowują się prawie tak naturalnie, jak żywe osoby. Nie mamy więc do czynienia z grupą wyidealizowanych bishów.

5. Zdecydowana większość kobiet gra w otome dla czystej rozrywki, traktuje ukazaną przez nie historię jako fikcję i nie kocha się bez pamięci w ich bohaterach, chyba że w żartach. Nie odgrywa w grze siebie, a bohaterkę, w którą się wciela. Patrzy na wydarzenia jej oczami, a nie swoimi.

6. Zdecydowana większość gier otome jest pozbawiona scen seksu. To nie są gry erotyczne.

7. Jeśli widzisz, że Twoja dziewczyna/kumpela/ciocia/babcia bardzo lubi jakiegoś bohatera z gry otome, to zapytaj, za co. I nie, najprawdopodobniej nie dostaniesz odpowiedzi typu: "Bo jest śliczny i w ogóle taki kawaii!".

8. Mężczyźni nie lubią gier otome zazwyczaj do momentu, w którym sami nie zaczynają w nie grać (tak, znam paru takich rodzynków).

9. Gry otome nie są pod żadnym względem gorsze od Twojej strzelanki, strategii, gry MOBA czy innego Overwatcha.

10. Nie przesadzaj i nie dorabiaj sobie do wszystkiego ideologii. Serio. Po prostu nie.


A jakie jest Wasze zdanie? Jakie demony Wy musiałyście pokonać, zanim wyszłyście z ukrycia?



19 komentarzy:

  1. Uwielbiam twojego bloga ^^ fajne tematy tutaj poruszyłaś :) Ja z początku wstydziłam się przyznać, że gram w takie gry, ale o dziwo nie skrytykowano mnie, BA! nawet zachęciłam do zagrania w parę perełek. (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i życzę wielu udanych chwil z grami otome!

      Usuń
  2. VNki/Eroge/Dating Sim - TAK
    Ale Otome to raczej nie, CHYBA ZE SA Yuri Otome jakies???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że yuri najszybciej znajdziesz w erograch dla facetów.

      Usuń
    2. To smutne, że dla facetów są głównie erogry

      Usuń
    3. Niestety, chyba niewiele jest tytułów dla mężczyzn, które nie opierają się na erotyce (a gry, które głównie na niej się opierają, zwykle są bardzo słabe). Panowie, którzy chcą zagrać w coś bardziej ambitnego, muszą polegać albo na VN, albo na otome, o ile potrafią się do nich przekonać.

      Usuń
    4. Akurat bardzo bym sie spieral bo nawet samo EROGE dzieli sie na kilka typow, od nastawionych tylko wylacznie na sex po takie ze fabularnie niszcza ksiazki (oraz uczucia ;__;)

      Usuń
    5. Chętnie poznam tytuły gier eroge przeznaczonych dla mężczyzn, które fabularnie niszczą książki.

      Usuń
    6. ,,Euphoria" fabularnie wymiata, choć jest to eroge, więc nie mówiłabym, że zwykle są bardzo słabe xD

      >Ranalcus: BARDZO PROSZĘ O POLECAJKĘ!

      Usuń
    7. Miałam trzymać się od tego tytułu z daleka, ale chyba wobec tego się skuszę. ;)

      Usuń
    8. Akurat EUPHORIA jest mocno powalona i duzo tam SCATu i innego "gowna"

      @ichi -polecam Muv-Luv pierwszego tylko kolo 50h ci zajmie przejscie (to jest gra w grze w GRZE, dopiero 3cia ukryta czesc to to "wlasciwa")

      Usuń
    9. ,,Euphoria" jest powalona, to fakt, ale jakby uciąć scat i w ogóle H-sceny, to zostaje nam dobra fabuła <3

      Usuń
  3. Mogę się podpisać każdą ręką i nogą pod tym postem. Zbyt często widzę w Internecie traktowanie gier otome jako rozrywki niższego sortu, bo taka Nekopara to przecież gra na poziomie klasyki literatury, a ładni panowie przedstawieni tak, żeby lubiły ich kobiety, to od razu 50 twarzy Greya z lepszą grafiką...
    A w sumie bardzo szkoda, bo jest sporo gier, które zdecydowanie przypadłyby do gustu wielu panom, ale ta plakietka "tylko dla zakompleksionych nastolatek" oraz "a, czyli takie jak to podrywanie gołębi?" bardzo ich zniechęca. Takie Hakuoki na przykład chciałabym móc wcisnąć każdemu (i dalej nie rozumiem, czemu nie została zlokalizowana gra Hakuoki: Reimeiroku, która nie jest otome, a służy zarówno jako prequel i what-if historia do serii... tak dobrze można by ją wciskać wszystkim, niezależnie od płci...).
    Myślę, że im więcej z nas dumnie gra w gry otome, tym lepiej. Jest to niszowy gatunek, ale absolutnie nie znaczy to, że gorszy niż inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że jak w grze dla mężczyzn są piękne kobiety i cycki, to jest to ok, bo tacy są faceci, lubią sobie popatrzeć, że są wzrokowcami, że to dobre i naturalne. Ale jak w grze dla kobiet są przystojni mężczyźni (chociażby narysowaniu), to jest to już zło i wypaczenie.

      Usuń
  4. Hej. Mam męża, jestem przed trzydziestka. Rowniez kocham otome. Przelamujmy stereotypy :) część znajomych wie, że pogrywam. Niestety nikt nie ma odwagi spróbować :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi poznać kolejną recenzentkę gier otome! Co powiesz na wymianę linkami? Z przyjemnością będę do Ciebie zaglądać (akurat ostatnio ze znajomą narzekałyśmy na brak blogów o otome w Polsce).

      Usuń
  5. Cieszę się bardzo, że poruszyłaś ten temat, ponieważ wielokrotnie spotkałam się z podobnymi sytuacjami. Choć generalnie bardzo lubię visual novel niemal wszystkich gatunków, także eroge, otome zawsze zajmowały dla mnie szczególne miejsce. Zawsze z przyjemnością kibicuję głównej bohaterce na jej drodze do szczęście i fascynuje mnie to, w jak wielu różnych kierunkach mogą potoczyć się jej losy. Prawda jest taka, że dużo rzeczy uznawanych stereotypowo za przeznaczone dla kobiet uważane jest automatycznie za coś gorszego sortu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ostatnie zdanie :D ♡
    Bardzo dobrze napisane (jak zwykle!), super, że powstał taki tekst!
    Zgadzam się ze wszystkim, a już szczególnie ze stwierdzeniem, że nie mamy się czego wstydzić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkrylam tego bloga tak późno! Strasznie żałuję, ale czyta się go fantastycznie! Dzieki za całą twoja pasję i prace :D Zgadzam się calkowicie!

    OdpowiedzUsuń