Totunia to waleczne serce w maleńkim ciałku.
Trafiła do schroniska jako maleńkie kociątko
Przezyła tam miesiąc, prawdopodobnie przezyła panleukopenię.
Jej braciszek umarł i Totunia została sama w klatce .
Choroba i jedzenie nieodpowiednie dla takiego malca doprowadziły do całkowitego wyniszczenia.
Zabrałam Totunię 8 sierpnia i ważyła wtedy 350 gr.
Od początku pobytu u mnie mała choruje .
Przerobiłysmy totalną biegunkę, problemy z oddychaniem, nocne dyżury, diagnozę FIP-a .
Ciągle była na antybiotykach.
W ubiegły czwartek u Totuni wylazła martwica skóry.
Ogromna rana na brzuchu i kilka innych ognisk.
Trudno znaleźć w Dąbrowie weta, któremu się chce, więc leczę martwicę korzystając rad Uschi i Tanity.
Zlewam ranę rivanolem i smaruje oliwką z ozonem
Rana goi się ślicznie, ale mała ciągle ma wysoką gorączkę i kuleje. Początkowo na tylne, a potem już na wszystkie łapki.
Pomimo moich uwag wet nie zwrócił na to uwagi.
Dzisiaj trafiłam do dr Olender.
I padła niezbyt miła diagnoza.
Totunia ma kolagenozę.
Zaatakowane są stawy, wylazła kolejna rana.
Dostaje antybiotyk, steryd, ma dostac 4 dawki zylexisu.
Nie powinna dostawać tolfedyny. Jeśli już będzie musiała, to koniecznie z ¼ tabletki ranigastu.
Mała jest obolała, poraniona, ma wysoką temperaturę.
I ogromną wolę życia.
Mimo wszystko.
Przy temperaturze 40,8 nadal ma apetyt.
Mruczy, przytula się, pozwala na wszystkie konieczne zabiegi.
Szukam osób, które mają jakiekolwiek doświadczenie z kolagenozą.
Co to za choróbsko ?
Wetka ostrzegała, ze jeśli mała zareaguje na leki leczenie będzie bardzo długie.
I mogą wyskakiwać różne dziwaczne choroby
Totunia jest podopieczną katowickich ‘Niekochanych’
Jej leczenie pochłonęło już duże pieniądze.
I będzie pochłaniało kolejne kwoty.
Jeśli ktoś ma ochotę wesprzeć dzielnego maleńtasa będziemy niezwykle wdzięczni.