W tym wątku opowiem o Kocie który był kochany przez nas jak Dziecko,syneczek ukochany.
Maciek jest już po tamtej stronie TM ale my nadal Go kochamy bezgraniczną miłością.
Maciejek był Kotem o złotym serduszku,bardzo kochał ludzi i zwierzeta,był serdeczny i troskliwy.
Tak naprawdę to On nadal jest z nami,często czuję zapach jego futerka,podpowiada mi w snach jak dalej pomagać mam Kotom.
Maciejek urodził się w Maju 2002 roku.
Do nas trafił jako dwumiesięczny Kociak
to pierwsze zdjęcie Maciusia u nas
zdjęcia bedą złej jakości bo kamerką internetowa robiłam zdjęcia starych tradycyjnych fotek.
08 styczeń 2007 roku
Maciejek został brutalnie pobity przez sąsiada
Wet nie był w stanie nic zrobić,Maciejek tracił przytomność,był mocno sparalizowany.Musielismy wyrazić zgodę na humanitarne odejście za TM
Nigdy nie wybaczę temu człowiekowi za to co zrobił naszemu Kochanemu syneczkowi
To jest ostatnie zdjęcie,trzymałam Macieja na kolanach przeszło 30 godzin,potem musieliśmy jego ciałko oddać matce ziemi
Tak zaczęło się nasze wspólne zycie z Maciejkiem,mielismy się razem zestarzeć,ale zły człowiek nam w tym przeszkodził.
04 lipca 2002 roku,całą naszą trzyosobową rodziną poszlismy na przyjęcie urodzinowe naszego dalekiego sąsiada.
Był bardzo deszczowy i zimny dzień,zupełnie jak moje życie.
Po nieudanej operacjii kręgosłupa stałam się kalekim człowiekiem.
Cierpiało ciało i dusza.Martwiłam się o rodzinę i Koty a było ich juz bardzo duzo w naszym domu.
Myslałam co będzie z nimi dalej bo ja sie poddałam i straciłam wiarę w swoje siły.Opuściła mnie przyjaciółka tylko dlatego że wstydziła się pokazywać gdzieś z kaleką.
W ten dzień pojawił się w naszym życiu ktoś na kogo czekałam długie lata
To był właśnie Maciuś .
Nie od razu wiedziałam że to jest ta istota która ma skraść moje serce,ale szybko się o tym przekonałam.
Wracalismy do domu spacerkiem,lało strasznie ale ja nie mogłam szybko chodzić.Na drodze była ogromna kałuża,droga nie oświetlona.
Nagle usłyszelismy cienki głosik,takie popiskiwanie.Myślałam początkowo że to sowa.Nadjechał samochód i oświetlił drogę,chciałam sie przyjrzeć kałuzy żeby w nia nie wdepnąć i zobaczyłam małą białą plamę.Mąż złościł się że ktoś jakiś papier rzucił na drogę,a ja zobaczyłam coś innego,to był maleńki kotek,a właściwie tylko główka małego kotka wystawała z głębokiej kałuży
Samochód na szczęście ominął kałuże bo strach pomyśleć co by się stało gdyby w nią wjechał.Pokuśtykałam w strone kałuzy i wyciągnęłam z niej mokre i trzęsące się z zimna Kociątko.Włozyłam go pod koszulkę ,był taki mokry biedaczek.wzięlismy kociaka do domu.
Poczatkowo byłam zła że znowu los postawił na mojej drodze kolejną biedę.
Koty były na nas złe ,bo przynieślismy do domu małego Kota.
Ja prawdę mówiąc też nie czułam się na siłach by go zatrzymać u siebie.
Nie potrafiłam sie pogodzić z kalectwem,wpadalam w depresję.
Od samego rana zaczęłem się rozgladać za dobrym domem dla Kociaka.
Zgłosiła sie kobieta,bardzo bogata i wydawało się ze miła.
Powiedziała nam że dopiero za miesiac zabierze od nas Kotucha.
Poprosiłam ją żeby wybrała dla niego imię ,powiedziała że chce żeby się nazywał Maciek,tak więc zostało.
To imię z trudem przechodziło mi przez usta,dlatego że lekarz który mnie okaleczył miał tak na imię.
Starałam się opiekować Kociakiem jak należy,ale nie czułam nic do niego.
Po miesiącu zgłosiła się pani po Maciejka i oznajmiła że może go zabrać bo już kupiła indyki i Kociak z indykami zamieszka bo mogą się przy ptakach zagnieżdzić myszy
oczy wylazły mi z orbit.Pognalismy babe gdzie pieprz rosnie
kto to widział żeby mały Kociak mieszkał razem z wielkimi ptaszyskami,zadziobały by go jak nic.
Ja nadal nie wiedziałam że ten Kociak jest nam przeznaczony.
Przyjechała do nas Ciocia kochajaca zwierzęta
Powiedziała że zabiera Maciejka do siebie.
Gdy odjeżdżała Kociak się nagle zgubił,szukalismy po całym Domu
Kiedy Ciotka pojechała zrezygnowana do domu,Maciek się odnalazł.
Okazało się że moja Córka ukryła Maciejka przed nami.
Powiedziała mi potem że pokochała Kota i że chce by został z nami.
Zgodziłam się trochę niechętnie bo rezydenci się nadal złościli na nas.
Któregoś wieczoru przyszła straszna burza,Maciejek mieszkał w pustym pokoju gdzie mieszkały zawsze koty tymczasowe.
Słyszałam jak biedaczek płacze więc zabrałam dmuchany materac i poszłam spać do maluszka.
Trząsł sie ze strachu bo tak bardzo bał sie burzy,powiedziałam mu że będę przy nim.Spojrzał na mnie małymi ślepkami i tak jakby zrozumiał że jest bezpieczny po chwili zasnął w moich objęciach.
Ja tez zasnęłam .Gdy się rano obudziłam byłam już pewna że Maciej jest tą istotą na ktorą czekałam całe zycie,uczucie czekania zniknęło.
To właśnie tej nocy śniło mi się że Maciejek powiedział mi:zawsze będę przy Tobie,musisz stac się silna by zyć dla rodziny i dla kotów.
Musisz żyć dla mnie bo ja sie boję burzy,tylko z Tobą czuję się bezpieczny.
Pierwszy raz szepnęłam mu na uszko :Maciusiu Kocham Cię syneczku.
To dzięki temu Dzieciakowi pogodziłam się z kalectwem ,zaczęłam żyć tak jak dawniej,ale nie wiedziałam jeszcze o tym że Maciej pokaże mi że dla Kotów można zrobić dużo więcej.To Maciej otworzył nasze oczy i serca jeszcze bardziej,wtedy zobaczylismy że obok naszych wypieszczonych Kotów żyje cała masa wiejskich bied.
Tak zaczęło się nasze wspólne życie z Ukochanym Maciejkiem.
cdn.