Nie byłam w schronisku od czasu kiedy zabrałam Ashkę, nie byłam bo wiedziałam że jak pojadę nie wyjdę z pustymi rękami, i miałam rację.
Pojechałyśmy na chwilę w czwartek, tylko zabrać kociaki które miały jechać do domu, spędziłyśmy tam prawie dwie godziny.
Pojechałam tam też dzisiaj. Chyba troszkę siebie znam, od 3 godzin mam w domu takie małe "a rób co chcesz"...
Malutka kuleczka siedząca w boksie z innymi kociakami ale trochę od niej starszymi. Mały wróbelek jeszcze mało samodzielny, usypiała na siedząco przy drzwiach boksu, nie poradziła by tam sobie. I gadająca Inga "ona tu nie da rady, nie poradzi sobie sama, jest za mała, bez mamy, gdyby nie mój zagilany Felek...". Uknułyśmy wspólny plan, Mała pojedzie do mnie na dwa tygodnie na DT (dłużej niestety nie mogę) a po dwóch tygodniach przeprowadzi się do innego DT (no chyba że znajdzie w tym czasie super DS ) Teraz jeszcze telefon do TŻ
- ja: słuchaj jest taka mała, nie poradzi sobie, tylko na dwa tygodnie...
- z drugiej strony słuchawki: bla bla bla, bla bla bla, bla bla, bla bla,
- ja: ale ona jest taka maleńka i tylko na dwa tygodnie,
- z drugiej strony słuchawki: bla bla bla, a rób co chcesz...
W drodze powrotnej podjechałyśmy do CC (Asiu dziękujemy pięknie za podwiezienie , Aniu dziękujemy za obejrzenie i zbadanie malutkiej ), mała obejrzana, zdrowa, żadnych leków nie dostała, mam nadzieję że nic się nie zmieni, tfu, tfu, tfu, dostałyśmy mleczko w proszku + buteleczkę (której już zresztą nie ma bo smok został przegryziony na pól ), syropek na wzmocnienie i puchę z jedzonkiem dla maluchów.
Wróciliśmy do domu, mała zwiedziła wszystkie kąty, a teraz leżą i śpią moje dwa "a rób co chcesz"
Mam nadzieję że wyrośniesz na dużą, piękna koteczkę kruszynko i znajdziesz taki super domek jak moje wszystkie tymczasy