Krótko i niewyczerpująco o podatkach, czyli jak socjalizm okrada

avatar użytkownika jlv2

I bynajmniej niewyczerpująco. Ale pokazuje skalę oszustwa socjalistów. Otóż większość ludzi myśli, że mają podatek rzędu 18 czy 19%, czli tzw. podatek dochodowy od osób fizycznych. Kwota tego podatku jest mniejsza, niż literalnie wyliczony procent, bo jest kwota zwolniona od podatku i tzw. koszty uzyskania przychodu. To nie są małe pieniądze, ale nie z tego żyje budżet. Żyje z dużej części z VATu, czyli podatku od wartości dodanej. Kto płaci VAT tak naprawdę? Ostateczny odbiorca. On już sobie tego nie odliczy. A więc płaci się podatek od już opodatkowanych pieniędzy. Podatek bezpośredni widać, a już pośredni nie tak wyraźnie. Zasadniczo można uznać, że średnia kwota VAT to 20%. I tego podatku nie idzie uniknąć. Niemcy, jak im zaczęło brakować, nie podnieśli podatku dochodowego, a właśnie VAT. Tylko o 1%. To są potworne kwoty. Ktoś powie, no trudno. Ale na tym koniec. Nie, na tym początek zaledwie. Bo jeszcze jest akcyza. O ille taką akcyzę na wódę czy fajki idzie od biedy usprawiedliwić (ostatecznie nikt nie musi palić i pić, a jak chce, to trudno), to już się tego nie da zastosować do akcyzy na paliwa. Idiota powie, że jemu rybka, bo on samochodu nie ma, więc nie płaci. Owszem, płaci. Towar do sklepu nie trafia drogą teleportacji - dowozi go transport drogowy. A więc, aby dowieźć, trzeba najpierw nalać do baku. I zapłacić podatek akcyzowy. Skąd na to sklep ma wziąć? Ano podnosi ceny finalne. I w efekcie można nie mieć samochodu, ale podatek się płaci. Można jeździć autobusami, ale płaci się w cenie biletu. Tak policzmy: 17% dochodowego (trochę ulg), do tego 20% VAT średnio (podatek od podatku) i akcyzy na wszystko niemal (prąg, gaz, paliwa...) Niemałe. Paliwo bez podatku akcyzowego dziś byłoby poniżej 2 złotych. Czyli akcyza to niemal połowa ceny. Czyżby koniec? Nieeee. Płacimy dalej. Za koncesje. Ktoś musi wykupić koncesję na to, na tamto, na coś jeszcze. Kto za tę koncesję zapłaci? Ostateczny odbiorca. Do tego parapodatki. To niby nie podatek, ale świadczenie przymusowe nic nie dające w zamian, a jak już, to o wiele mniej od kwoty, którą mógłby zarobić przeciętny Kowalski, gdyby sam się tym zajął. To głównie ZUS, ubezpieczenie zdrowotne, parę innych, mniejszych (abonament RTV na przykład od mienia czegoś). Jak policzymy to razem, wychodzi, że 80% Twojej pensji, obywatelu, państwo ukradnie Ci w podatkach. Które potem w większej części zmarnuje utrzymując armię nierobów i pasożytów, zwaną biurokracją. Bo nie czarujmy się: wydatki na rząd, Sejm, są niczym wobec kosztów utrzymania potężnego i cały czas rozrastającego się aparatu urzędniczego. To na dziś jest już o wiele liczebniejsze od armii i cały czas rośnie. No, ale socjalizm kosztuje. Pomyśleć, że średniowieczu próba podniesienia podatku o 1% powodowała wybuch wojen domowych. Był pogłówny, dziesięcina i właściwie koniec.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz